Elektryczne dostawczaki podbijają rynek
Na rynku samochodów dostawczych pojawia się coraz więcej modeli wyposażonych w napęd elektryczny. Wiadomo, że w najbliższych latach ze względu na ograniczony zasięg pojazdy te będą wykorzystywane raczej lokalnie, jednak stanowią doskonałą wizytówkę dla proekologicznych i nowoczesnych firm. Jak obecnie wygląda sektor elektrycznych dostawczaków?
Renault w swojej ofercie posiada już dostawczaka Kongo Z.E, a w niedalekiej przyszłości wprowadzi również Master Z.E. Nie tak dawno temu Fiat zaprezentował swoją elektryczną odmianę auta dostawczego – Ducato. Realnym zasięgiem 150-180 kilometrów mogą pochwalić się dwa kolejne modele znanych francuskich marek: Citroen Jumper i Peugeot Boxer. Opel zaprezentuje w tym roku Vivaro-e – miejskiego dostawczaka z zerową emisją. Z kolei Volkswagen przekazał Żabce do testów swoje dostawcze auto elektryczne – e-Craftera.
Na polskim rynku również nie brakuje prototypów i ciekawych modeli elektrycznych dostawczaków.
E-van – projekt elektrycznego dostawczaka z Polski
Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło w maju tego roku decyzję o rozpoczęciu postępowania publicznego pod nazwą „e-Van – uniwersalny pojazd dostawczy o napędzie elektrycznym kat. N1”. Jego celem jest wyłonienie wykonawców, którzy opracują elektryczne (BEV) i wodorowe (FCEV) pojazdy dostawcze do 3,5 tony, a także technologie, które poprawią parametry i funkcjonalność tych pojazdów.
Łączny budżet całego przedsięwzięcia to 52 miliony złotych. 22,4 miliony złotych otrzymają projektanci odpowiedzialni za opracowanie innowacyjnej technologii na potrzeby auta wodorowego. Dwa miliony mniej trafią na konto wykonawcy, który rozwinie technologię elektrycznego dostawczaka. Projekt jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Jakie będą polskie e-dostawczaki?
Polskie e-vany mają oferować minimalny zasięg na poziomie 250 kilometrów na jednym ładowaniu dla elektryka, a 400 kilometrów dla wersji na wodór, który przez wielu określany jest mianem paliwa przyszłości. Pozytywnie zaskakuje również ich ładowność, która ma wynosić nawet 1000 kilogramów. Z opisu zamówienia wynika również, że pojazdy mają cechować się trwałością i wysoką niezawodnością, funkcjonalnym wnętrzem oraz nowoczesnym wyglądem. Powinny też bazować na uniwersalnej platformie jezdnej.
A jak będzie wyglądał sam przebieg przedsięwzięcia „e-van”? NCBR zakłada współpracę z wieloma podmiotami, które w ramach czterech etapów będą konkurowały ze sobą. Prace zaczną się od opracowania koncepcji pojazdów. Kolejny etap to już przygotowanie dokumentacji technicznej pojazdu, a także koncepcji zabudowy testowej. Trzeci etap przewiduje powstanie prototypów. Zwieńczeniem postępowania będzie przygotowanie samochodów dostawczych, które będą już gotowe do odbycia testów. Budżet całego projektu to 52 miliony złotych, a zakończenie przedsięwzięcia planowane jest na wrzesień 2023 roku.
Elektryczny samochód dostawczy FSE M
Nie możemy nie wspomnieć również o FSE M, samochodzie stworzonym przez firmę z Bielska-Białej, który jest już gotowy do produkcji seryjnej. FSE M to odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na ekologiczny transport miejski. Będzie on dostępny w czterech wersjach różniących się rozmiarem i ładownością. W ofercie znajdziemy warianty z przestrzenią ładunkową od 3,4 do 4,6 metrów, z możliwością maksymalnego załadunku do 600 kilogramów.
Odpowiedzialna za projekt Fabryka Samochodów Elektrycznych w swoich planach zakłada, że do 2025 znajdzie nawet 10 000 nabywców swoich pojazdów. Projekt finansowany jest ze środków prywatnych. Z oficjalnej informacji prasowej możemy dowiedzieć się, że firma planuje kampanię crowdfundingową, której celem będzie zebranie nawet miliona złotych. Fundusze pomogą wesprzeć uruchomienie produkcji oraz sprzedaży.
Co ciekawe, bielska firma do przyszłego roku chce jeszcze wprowadzić dwa inne modele elektrycznych dostawczaków, z ładownością do ponad 1000 kilogramów – FSE S i FSE L. Pierwszy będzie prawdopodobnie bazował na Fiacie Forino, a drugi na Fiacie Ducato. Omawiany model FSE M jest tak naprawdę Fiatem Doblo o zasilaniu bateryjnym.
https://www.youtube.com/watch?v=d_Agdw8EIhM
Nadjeżdża elektryczny dostawczak od Melexa
Już na początku przyszłego roku Melex zaoferuje dostawczy model N.Truck o ładowności do 2 ton – przy masie całkowitej 3,5 tony homologacji N1. Pojazd więc po uprzedniej rejestracji będzie mógł poruszać się po drogach publicznych.
To typowy miejski samochód dostawczy. Prototyp ma tylko 1,5 metra szerokości, a jego rozstaw osi mierzy 2,5 lub 3 metry. Maksymalny zasięg pojazdu na jednym ładowaniu wynosi około 150 kilometrów, a samochód odzyskuje energię podczas hamowania. N.Truck będzie najszybszym Melexem w historii. Będzie mógł rozpędzić się do 70 kilometrów na godzinę. W standardzie ma być dostępny z napędem przednim, jednak opcjonalnie będzie można zamówić go z napędem 4×4.
Prace nad N.Truck trwały od 2017 roku. Prowadził je zespół pracowników biura konstrukcyjnego i rozbudowanej prototypowni Melexa, przy wsparciu zewnętrznych specjalistów z Politechniki Warszawskiej oraz Instytutu Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego. Oficjalną cenę elektrycznego Melexa poznamy dopiero wraz z uruchomieniem produkcji. Wiemy jednak, że będzie się ona kształtowała pomiędzy 25 a 35 tysiącami euro, a ostateczny koszt zależny będzie od wyposażenia opcjonalnego.
Elektryczny MAN z polskiej fabryki
Elektryczny MAN eTGE jest produkowany w fabryce Volkswagena we Wrześni. Model eTGE to pierwszy w pełni elektryczny samochód tego producenta, który trafił do powszechnej sprzedaży.
Czego możemy się po nim spodziewać? Producent nie ukrywa, że głównym obszarem pracy elektrycznego dostawczaka są wielkie miasta, dlatego maksymalny zasięg 160 km nie powinien być problemem. Na potwierdzenie podaje badania, według których ponad 70% lekkich pojazdów użytkowych stosowanych w miastach pokonuje w ciągu dnia mniej niż 100 km i porusza się z niewielką prędkością.
Samochód rozwija moc 136 koni mechanicznych, a jego prędkość maksymalna została ograniczona do 90 km/h. Zależnie od homologacji ładowność wyniesie od 950 do 1700 kg. Baterie zostały umieszczone płasko pod podłogą, dzięki czemu nie ograniczają przestrzeni ładunkowej. Napełnienie akumulatorów w 80% zajmie jedynie 45 minut jeśli skorzystamy ze stacji ładowania, a naładowanie auta ze zwykłego gniazdka potrwa 9 godzin. Dodatkowo producent deklaruje, że przy prawidłowej eksploatacji, po 10 latach i 2000 cyklach ładowania, utrata mocy akumulatorów wyniesie jedynie 15%.
MAN eTGE posiada całkiem przyzwoite wyposażenie. W standardzie otrzymamy m.in. nawigację satelitarną, ogrzewaną przednią szybę, czy system EBA wspomagający hamowanie awaryjne, znany ze spalinowych wersji tego modelu.
Dziękujemy za zapisanie się do Newslettera!
Spodobał Ci się artykuł i chcesz otrzymywać więcej ciekawych treści?
Bądź na bieżąco z naszymi najnowszymi artykułami i raportami specjalnymi, które pomogą Ci rozwijać Twój biznes.