„Własny biznes? Żałuję, że nie spróbowałem wcześniej” – wywiad
Obecnie 1478 uczniów, ponad 200 klientów firmowych, 150 lektorów, 32 miasta w Polsce – tak można podsumować 14 lat działalności TEACHERSteam.pl, szkoły języków obcych dla firm. O przepisie na sukces w biznesie rozmawiamy z jej współzałożycielem – Marcinem Walencikiem.
Na początku cofnijmy się o 14 lat. Dlaczego zdecydował się Pan na prowadzenie własnego biznesu w obszarze nauki języków obcych?
Do Wrocławia przyjechałem na studia – filologię angielską. I w zasadzie od tego wszystko się zaczęło. Szybko zacząłem pracować w szkołach językowych. Awansowałem na stanowisko Senior Teachera, czyli zarządzałem pracą innych nauczycieli. Stwierdziłem, że sposób prowadzenia tej szkoły językowej nie do końca mi odpowiadał. Widziałem liczne braki, a także wiele pól do zagospodarowania. Nie miałem decyzyjnego wpływu na zarządzanie firmą, dlatego wspólnie z kolegą, Jarosławem Brzezińskim postanowiliśmy założyć własny biznes. Tak powstał TEACHERSteam.pl, czyli szkoła językowa, w której oferujemy profesjonalne szkolenia dla firm.
TEACHERSteam.pl od początku skupił się na klientach biznesowych. Z czego wynikała ta decyzja?
Zadecydowały o tym przede wszystkim względy ekonomiczne. Kiedy organizuje się szkolenia dla klientów indywidualnych, tworzy się grupa, która liczy na przykład 10 osób. Podczas semestru jej członkowie rezygnują z kursu z różnych powodów. Zostaje powiedzmy 5 osób, zarobki się kurczą, kurs staje się nierentowny, ale musi być prowadzony dalej.
Klient biznesowy to zupełnie inna rzeczywistość. Firma płaci za godzinę pracy lektora, niezależnie od liczby osób w grupie. Jeżeli z czasem przybywa lub ubywa kursantów, nie wpływa to na cenę przeprowadzanych lekcji. Dla firmy takiej jak nasza wiąże się to ze stabilnością finansową.
Czy trudno było się przebić z ofertą? Jak wyglądała sytuacja na rynku szkół językowych w 2005 roku?
14 lat temu istniało wiele dużych, ogólnopolskich firm, które świadczyły usługi dla klientów biznesowych. Pracowałem w kilku takich szkołach. Dopóki faktury były opłacane, zajęcia odbywały się bez względu na liczbę uczestników. Trudność pojawiała się, gdy klient pytał o szczegółowy przebieg zajęć – tematykę, oceny czy frekwencję. Wówczas zaczynało się bieganie od lektora do lektora i spisywanie informacji z dzienników papierowych. Taki przekaz był mało rzetelny.
Tworząc własną firmę wyciągnęliśmy z tego wnioski. Jako jedna z pierwszych szkół językowych w Polsce zaproponowaliśmy dziennik internetowy. Takie rozwiązanie okazało się bardzo atrakcyjne dla naszych klientów. Dzięki niemu oraz kilku innym usprawnieniom mogą w każdej chwili skontrolować swoich pracowników – ich postępy czy rzetelność pracy lektora. Do tego pozwalamy generować raporty, które ułatwiają analizę, czy firma skutecznie wydaje pieniądze na szkolenia.
Cały czas reagujemy na potrzeby naszych klientów. Jesteśmy jedyną firmą w Polsce, która proponuje usługę zdalnej oceny pracy lektora. Nasi ankieterzy kontaktują się z uczestnikami zajęć i zadają pytania na temat zadowolenia z zajęć. Czuwamy również nad sumiennością kursantów.
Nie zwalniamy tempa. W ostatnim czasie wprowadziliśmy zajęcia w systemie blended learning. To połączenie aplikacji do nauki języka obcego z zajęciami z lektorem. Kursanci samodzielnie przerabiają lekcje w aplikacji – w domu lub w wolnym czasie. Następnie spotykają się z lektorem lub uczestniczą w wideo-lekcjach. Lektor nie wprowadza nowego materiału, tylko utrwala ten przyswojony za pomocą aplikacji.
Zakładając firmę ze wspólnikiem miał Pan 26 lat. Czy młody wiek był pomocny, czy też może wręcz przeciwnie – stanowił przeszkodę?
Miałem bardzo stabilną pracę w państwowej szkole. Do tego dorabiałem w szkołach prywatnych. Mimo to postanowiłem podjąć ryzyko, wyjść ze strefy komfortu i przejść „na swoje”. Dzisiaj oceniam to jako jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Konkurencja była ogromna, ale szybko wyróżniliśmy się na rynku i zdobyliśmy zaufanie klientów. Zadziałał marketing szeptany, a obecnie również działania w mediach społecznościowych. Gdybym miał jeszcze raz zadecydować o swojej karierze, to wcześniej zdecydowałbym się na prowadzenie własnego biznesu. Poza tym, dzisiaj jest zdecydowanie łatwiej – procedury są prostsze, a do tego można liczyć na dofinansowania.
Co zrobiłby Pan dzisiaj inaczej? Jaką lekcję mogą wyciągnąć początkujący przedsiębiorcy z Pańskiego doświadczenia?
Przez parę lat samodzielnie zarządzaliśmy dosłownie wszystkim – od zatrudniania, przez rozliczanie, po spotkania biznesowe z klientami. Dawaliśmy radę, ale kosztem prywatnego czasu. Nasz work-life balance był mocno zaburzony. Po paru latach postanowiliśmy delegować zajęcia pracownikom i skupić się na zarządzaniu firmą. Dzisiaj uważam, że zdecydowaliśmy się na to za późno. To właśnie dzięki ludziom i ich pomysłom nasza firma się rozwija. Dlatego bardzo doceniamy zdanie naszych pracowników. Jesteśmy silnym zespołem, co zresztą oddaje nazwa naszej firmy.
Jak finansuje Pan swoje pomysły na własny biznes?
Zbudowaliśmy biznes, który nie wymagał kredytowania i tak pozostało do dzisiaj. Nie mnożymy kosztów – nie tworzymy franczyz czy oddziałów w Polsce. Nasz zespół jest skupiony w jednym miejscu, a kursy prowadzimy w firmach klientów lub przez internet.
Najczęściej sięgamy po leasingi samochodowe – otrzymujemy nowe samochody, które są godne zaufania i niezawodne. A podróżujemy bardzo często – na spotkania do klientów, podsumowania semestrów czy konferencje.
Przy tym wszystkim jest Pan założycielem Wrocloversów – jednego z najpopularniejszych w Polsce profili miejskich na Instagramie. To biznes czy hobby?
To nie biznes. To mój sposób na wcześniej wspomniany work-life balance. We Wroclovers udało nam się zgromadzić fotografów, którzy uwielbiają Wrocław. Zamykamy w kadrach stolicę Dolnego Śląska, ale też piszemy na blogu o swoim mieście, o zagadnieniach fotograficznych oraz o fotografii mobilnej i Instagramie. Aktywizujemy lokalną społeczność. Organizujemy dla niej wystawy, warsztaty czy wycieczki fotograficzne, w których łącznie wzięło już udział kilka tysięcy ludzi. W ten sposób daję ujście swojej kreatywności i odnajduję energię do prowadzenia własnego biznesu.
Marcin Walencik – przedsiębiorca, współwłaściciel szkoły językowej dla firm TEACHERSteam.pl, bloger, wykładowca SWPS, fotograf mobilny oraz współtwórca grupy Wroclovers, skupiającej wokół siebie miłośników fotografii mobilnej oraz Instagrama. Był Community Managerem i Instagram Adminem Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, the World Games Wrocław 2017 oraz Instagramers Wałbrzych. Organizator i pomysłodawca projektów Explore Wrocław oraz Explore Dolny Śląsk. Jego fotografie zostały docenione między innymi przez Parlament Europejski, kanał CNN oraz magazyn Newsweek. Jest także organizatorem konferencji City Trends.
Dziękujemy za zapisanie się do Newslettera!
Spodobał Ci się artykuł i chcesz otrzymywać więcej ciekawych treści?
Bądź na bieżąco z naszymi najnowszymi artykułami i raportami specjalnymi, które pomogą Ci rozwijać Twój biznes.