Arrinera Hussarya GT. Polski husarz w świecie supersamochodów
Kiedy w 2008 r. rozpoczynano pracę nad pierwszym polskim autem mającym rywalizować w segmencie supercars z takimi tuzami motoryzacji, jak Ferrari, Bugatti czy Lamborghini, niejeden obserwator pukał się w głowę, a w najlepszym przypadku kwitował te doniesienia drwiącym uśmieszkiem.
Od tamtej pory minęła prawie dekada, a Arrinera rozpoczęła sprzedaż swojego supersamochodu o nazwie Hussarya. Przez prawie dziesięć lat husarz przeszedł długą drogę – od pierwszych prototypów, przez jazdy testowe, aż do chwili dopuszczenia go do poruszania się po drogach publicznych.
Jaka jest i ile kosztuje Arrinera Hussarya GT?
To prawdziwa „bestia”. W warstwie projektowej nie ustępuje na krok najsłynniejszym i najdroższym markom na świecie. To samo można powiedzieć o właściwościach jezdnych i ogólnej specyfikacji. Hussarya wyposażona jest w silnik o pojemności 7 litrów i mocy 505 KM, który rozpędza auto do 300 km/h. Ponieważ zapas mocy pozwala jej na jeszcze więcej, prędkość maksymalna została ograniczona elektronicznie, co w przypadku supersamochodów nie dziwi. Jeśli chodzi o wygląd, Arrinera Hussarya GT posiada bardzo nisko poprowadzony przód oraz nadwozie coupé o dynamicznych liniach. Waga pojazdu nie przekracza 1250 kg.
Cena podstawowej wersji oscyluje wokół 230 tys. dolarów. W tym miejscu pojawiają się uzasadnione pytania: czy produkcja superauta Arrinera Hussarya GT to fanaberia? Czy ma szanse odnieść realny sukces?
Z ziemi polskiej do…
Czy polski produkt rodem z Gliwic może konkurować z wytworami doświadczonych konstruktorów z Modeny, Norfolk lub Manchesteru? Czy w niedługim czasie będzie budzić podziw na ulicach Monte Carlo, Cannes, Mediolanu? I czy przebije się w świadomości szerokiej rzeszy fanów i odbiorców supersamochodów? Amerykanie mówią „sky is the limit”, co można przetłumaczyć jako „dla chcącego, nic trudnego”. Jak jednak nie mieć obaw, kiedy staje się w szranki z największymi tuzami światowej motoryzacji? Od czasów legendarnej Syrenki, żaden prawdziwie polski samochód nie wszedł do stałej produkcji. Polonezy, maluchy, duże fiaty… żadne z tych aut nie miało polskiej proweniencji. Tak było aż do momentu, kiedy usłyszeliśmy o supersamochodzie Arrinera Hussarya.
Ciężko jednak w przypadku samochodu tej klasy mówić o stałej produkcji. Na obecną chwilę udało się znaleźć dwóch chętnych do jej zakupu. To dobra wiadomość, biorąc pod uwagę plotki, jakoby firma była nastawiona nie na produkcję samochodów, a na sprzedaż akcji. Kontrowersje wokół Arrinery nie ustają z resztą od początku ich działalności, jednak pomawiani jak dotąd zawsze rozstrzygali je na swoją korzyść. Dziennikarz motoryzacyjny Jacek Balkan, który w 2012 r. nazwał pojazd „repliką”, przegrał w sądzie sprawę z twórcami husarza.
Czas zgryźliwości i doszukiwania się afer producenci mają już chyba za sobą – samochód nareszcie zobaczył światło dzienne i wyszedł poza fazę prezentacji prototypów. Na oficjalną premierę trzeba było czekać aż do 2016 r., kiedy to na targach Autosport w Birmingham w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy pokazano publicznie „polskie Ferrari”. W czerwcu tego samego roku Arrinera Hussarya GT zadebiutowała na Goodwood Festival of Speed, prestiżowej imprezie branżowej. Husarz stał się tym samym pierwszym w historii polskim samochodem, który wystawiony został obok takich marek jak Lotus, Bentley czy Aston Martin.
Arrinera Hussarya – czy będzie super?
Czas pokaże, czy Arrinera Hussarya GT odniesie zasłużony sukces. Biorąc jednak pod uwagę jakość wykonania, osiągi, czas i masę pracy konstruktorów, a także pozytywny odbiór w środowisku automaniaków, można być dobrej myśli. Idąc wraz ze światowymi trendami, Arrinera chce się rozwijać również w kierunku samochodów elektrycznych. Nie bez znaczenia jest fakt, że udziałowcem w spółce jest legendarny Lee Noble – angielski designer i inżynier, który wielokrotnie odnosił sukcesy na polu produkcji supersamochodów. Trzymamy kciuki i dopingujemy husarza, który ma szansę przebojem wejść na bardzo trudny, elitarny rynek. Wszystko w rękach Arrinery i posiadaczy odpowiednio zasobnych portfeli, także tych z Polski.
Dziękujemy za zapisanie się do Newslettera!
Spodobał Ci się artykuł i chcesz otrzymywać więcej ciekawych treści?
Bądź na bieżąco z naszymi najnowszymi artykułami i raportami specjalnymi, które pomogą Ci rozwijać Twój biznes.