Kolorowa kostka, która kontroluje czas – czy da się na tym zrobić biznes?
Bardziej dynamiczne spotkania, wyższy poziom demokracji zespołowej, zwiększenie produktywności osobistej. Timeqube jest bezstresowym timerem do spotkań biznesowych, który operuje wyłącznie na kolorach. Coraz chętniej sięgają po niego małe zespoły oraz duże, międzynarodowe korporacje.
Jak działa Timeqube?
Timeqube wykorzystuje zasady neurobiologii – fakt, że mózg człowieka w pierwszej kolejności rozpoznaje barwy. Za pomocą kolorów znanych z sygnalizacji ulicznej koduje w podświadomości informację o upływającym czasie, na przykład podczas spotkań biznesowych, prelekcji czy warsztatów. Zielony oznacza, że pozostało go jeszcze sporo. Pomarańczowy – połowa minęła. Czerwony – to już prawie koniec, a migocząca czerwień – czas minął.
Co to daje? Przede wszystkim Timeqube pozwala kończyć spotkania zgodnie z planem, bez niewygodnego patrzenia na siebie czy spoglądania na zegarek. Poza tym wprowadza wyższy poziom demokracji zespołowej. Często ci, którzy mogą wnieść wartość do spotkania boją się odezwać, a osoby gadatliwe potrafią je zdominować. Timeqube daje każdemu równy czas i bezpieczeństwo wypowiedzi. Gadżet można również wykorzystać jako narzędzie do zwiększenia produktywności osobistej, na przykład narzucając sobie konkretny termin na wykonanie poszczególnych zadań.
Od czego wszystko się zaczęło?
Spotkania biznesowe były cechą wspólną wszystkich korporacji, w których przez ponad 10 lat pracował Andrzej Dobrucki, założyciel Timeqube. Zauważył, że odbywają się one chaotycznie, a uczestnicy nie kontrolują upływającego czasu. Tak w 2014 roku narodził się pomysł na stworzenie gadżetu, który pozwoli zapanować nad taką sytuacją. Trzy lata później, wraz ze swoim kolegą Patrickiem, stworzył prototyp urządzenia. Obudowa pochodziła z lampki kupionej w sklepie internetowym, a wnętrze to doskonała do prototypowania platforma Arduino, dzięki której można budować i programować urządzenia elektroniczne.
Po namowach narzeczonej Andrzej Dobrucki postanawia pokazać Timeqube’a szerszej publiczności. Napisał o nim na grupie internetowej Rozmowy o startupach. Wbrew obawom, komentarze były bardzo pozytywne. Dlatego postanowił zrezygnować z pracy etatowej i rozwinąć produkt. Kolejne miesiące mijały na dopracowywaniu „kolorowej kostki” i testowaniu różnych rozwiązań.
Czas na sukces
Swój pomysł na biznes Andrzej Dobrucki sfinansował ze sprzedaży pierwszych 200 sztuk produktu (choć jeszcze fizycznie nie istniał), a także kredytu. Z czasem pojawił się pierwszy inwestor prywatny. Ostateczna wersja Timeqube’a powstała w listopadzie 2018 roku i wtedy też pojawił się pierwszy zadowolony klient. Firma od początku stawiała na klientów biznesowych z zagranicy – na początku nie miała nawet strony internetowej w języku polskim. Od tej pory, za sprawą „timera przyszłości”, produktywność swoich spotkań, prezentacji i warsztatów zwiększyło wiele małych zespołów i dużych międzynarodowych firm. Był to między innymi znany na całym świecie gigant internetowy, ale też banki, firmy ubezpieczeniowe, producenci oprogramowania czy sprzętu AGD.
Produkt jest w pełni analogowy – twórcom zależało, by podczas spotkań pozbyć się rozpraszających urządzeń (telefonów czy komputerów). Obecnie firma zatrudnia kilka osób. Część elementów wykonuje samodzielnie, a pozostałe we współpracy z lokalnymi poddostawcami i usługodawcami. W przyszłości Timeqube planuje jeszcze bardziej zwiększyć swoją obecność na rynku zagranicznym, zwłaszcza w Niemczech, gdzie spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem.
Dziękujemy za zapisanie się do Newslettera!
Spodobał Ci się artykuł i chcesz otrzymywać więcej ciekawych treści?
Bądź na bieżąco z naszymi najnowszymi artykułami i raportami specjalnymi, które pomogą Ci rozwijać Twój biznes.